czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 8



Natalie była trochę zła na przyjaciółkę, że ta nie dawała znaku życia przez tak długi czas. Jednak, gdy tylko Ann oświadczyła, że musi z nią porozmawiać, zmieniła swoje nastawienie, bo wyczuła, że Ann ma jej coś ważnego do powiedzenia.
- O której się widzimy? - zapytała.
- Mam plany do 17, a później to całkowity luz.
- No dobra. To widzimy się o 18?
- Jasne. U mnie?
- Dobra. Już nie mogę się doczekać tych Twoich rewelacji! - powiedziała Natalie i się rozłączyła.
Ann miała jeszcze blisko godzinę do spotkania z Marco i w tym czasie myślała, jak powinna powiedzieć przyjaciółce o tym, co wydarzyło się w tak krótkim czasie. Jej życie nigdy nie było zbyt intensywne. Nigdy nie mogła powiedzieć, że działo się dużo. Aż do tej pory. Jednak bardzo spodobało jej się to, że ciągle była czymś zaabsorbowana.
Ann przebrała się tak, aby czuć się swobodnie na treningu. Wyszła z domu zbyt wcześnie, dlatego idąc, nie spieszyła się. Wiedziała, że Marco wpuści ją do swojego domu, ale chciała pobyć sama z własnymi myślami choć przez chwilę. Ha, w życiu by nie pomyślała, że spotka Borussen, a jeden z nich będzie jej ukochanym.
Po około 30 minutach doszła do domu Reusa. Postanowiła, że nie wejdzie do niego, bo nie chciała czekać na zewnątrz. Podeszła do drzwi i usłyszała głośną muzykę. Zapukała, ale tak jak myślała, nie otworzył jej. Weszła bez pukania. Na szczęście miał otwarte drzwi. Nieśmiało weszła i usłyszała fragment rozmowy:
- ... nie wtrącaj się w to! Straciłeś prawo do ingerencji w moje życie dawno temu! - chyba skończył rozmowę, bo Ann stała w korytarzu przez jakiś czas i nie usłyszała już żadnego dźwięku.
- Marco? - krzyknęła.
- Ann? - zbiegł po schodach, prawie na nią wpadając. - Co Ty tu robisz? Mieliśmy się spotkać o 13:30.
- Wiem, ale jakoś tak wyszło. Przepraszam, jeżeli Ci przeszkadzam... - słyszała w głosie Marco jakąś irytację. Podejrzewała, że było to spowodowane rozmową, którą przed chwilą zakończył, ale nie była pewna.
- Za co przepraszasz? Nie masz powodu - podszedł do nie i przytulił ją. Ann wyczuwała jakąś desperację w powitaniu.
Marco zastanawiał się, ile dziewczyna słyszała. Chciał jej wszystko powiedzieć, ale nie chciał jej zrazić do siebie, zrzucając na nią tyle swoich problemów. Wiele razy czytał w Internecie, że niby sportowcy to mają łatwe i beztroskie życie. Czasami chciałby się zamienić z kimś ,,zwyczajnym'' życiem. Choć na chwilę. Nie mógł zrobić niczego w tajemnicy, bo miał na ogonie dziennikarzy.
- Coś się stało, Marco? - zapytała Ann.
Czyli jednak słyszała, pomyślał.
- Nie, nic. Po prostu już się stęskniłem. - odpowiedział.
Ann już wiedziała, że Reus ją okłamał. Nie chciała od niego niczego wyciągać.
Marco czuł się nie fair, okłamując ją, ale zdawał sobie sprawę z tego, że i tak jej kiedyś o tym opowie. Jednak pomyślał, że to może nie być odpowiedni czas, a poza tym, to dłuższa historia.
- Idź się szykować na trening. Ja poczekam w salonie.
Mario poszedł się przebrać, a Ann poszła do pokoju. Usiadła na kanapie i podciągnęła nogi pod brodę. Nie chciała, aby Reus coś przed nią ukrywał. Jeśli była jego dziewczyną, to chciała wiedzieć o nim wszystko. Chciała uczestniczyć w jego życiu. Nie tylko w tych szczęśliwych momentach, ale też w smutnych.
Po pięciu minutach Marco przyszedł. Usiadł koło Ann. Ta spojrzała na niego i powiedziała:
- Co się dzieje? Nie będę ukrywać, słyszałam kawałek Twojej rozmowy. Chcę, żebyś wiedział, że chcę być obecna w każdym momencie Twojego życia. Nieważne czy w smutnym, czy w wesołym.
- Wiem, opowiem Ci wieczorem, dobrze? Bo to trochę dłuższa historia, a my nie mamy teraz czasu. Idziemy?
- Jasne.
Marco wziął ją za rękę i poszli na stadion. Cieszył się, że była z nim szczera. Reus poszedł do szatni, gdzie spotkał Mario.
- Cześć, stary. Co się z Tobą ostatnio działo? Nie miałem z Tobą prawie żadnego kontaktu!
- Jak się spotkamy, to pogadamy.
- Dzisiaj?
- Może być, ale musimy przez wieczorem. Umówiłem się z Ann.
- No okej, może być bezpośrednio po treningu
- Najpierw muszę odprowadzić Ann. Przyjedź do mnie około 18.
- Jest tu z Tobą?
- Tak. Powiem Ci więcej. Oficjalnie jesteśmy razem.
- Gratuluję! Kurczę, nie wiedziałem, że to wszystko się tak szybko rozwinie.
- Ja to samo. Co prawda trochę musiałem poczekać, ale było warto - uśmiechnął się na wspomnienie ich wspólnej nocy.
- Uuuuu, działo się pewnie.
- Opowiem Ci, jak się spotkamy.
- Nie mogę się już doczekać! - roześmiał się Goetze.

*** trzy godziny później***
- Ann, możemy już iść, bo Klopp mi pozwolił.
- No dobra, to chodźmy. Nawet dobrze, bo zdążę się ogarnąć przed spotkaniem z Natalie. Chciałabym, żebyś kiedyś ją poznał.
- Jasne. - przytulił ją do siebie. - Idźmy już.

Pół godziny później byli pod domem Ann.
- To widzimy się wieczorem?
- Jasne. Do zobaczenia. - pocałował ją. Obawiał się tego, że jakiś paparazzi może ich przyłapać, ale czego ma się wstydzić? Miłości? Jeszcze tego by brakowało.
Ann weszła do swojego domu i przebrała się. Zrobiła sobie herbatę i usiadła. Ledwie zdążyła to uczynić, a zadzwoniła jej komórka. Na ekranie wyświetlał się dawno niewidziany numer.
- Cześć, mamo.
- Musimy się koniecznie spotkać.
- Tak, mi też miło Cię słyszeć. O co chodzi?
- To nie rozmowa na telefon.
- Jednak wolałabym wiedzieć, bo dawno się nie odzywałaś do mnie, a ja nie wiem, czy chcę z Tobą na ten temat rozmawiać.
- Po prostu dowiedziałam się czegoś i w to nie wierzę.
- Przykro mi bardzo, ale nie chcę rozmawiać w ten sposób. Albo powiesz mi, o co Ci chodzi, albo kończymy rozmowę.
- Przeczytałam, że zostałaś dziwką Marco Reusa.
- Co?! Gdzie?!
- W gazecie.
- Której?
- Nie pamiętam.
Ann nie mogła uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszała.Wiedziała, że ciężko będzie się ukryć przed dziennikarzami, ale nie wiedziała, że zmyślą coś takiego!
- Mamo, muszę kończyć. Zadzwonię do Ciebie później.
- Ale... - jednak Ann nie czekała na to, co powie jej matka. Wybrała numer Reusa.
- Marco? No nie wierzę. Jak oni mogli to zrobić!
- Ale, kochanie spokojnie. Co się stało?
- Paparazzi wymyślili, że zostałam Twoją dziwką. Moja matka zadzwoniła do mnie i zażądała wyjaśnień.
- Przecież wiesz, że to kłamstwo. Miałem z Tobą o tym porozmawiać. Nie wiedziałem, czy się zgodzisz na takie coś. Ja zdawałem sobie sprawę z tego, że będą plotki. Przepraszam, że Ci nie powiedziałem. Że Cię nie ostrzegłem.
- Trudno. Mam nadzieję, że im to minie. Nie chcę być nazywana dziwką.
- Rozumiem Cię, skarbie. Nie przejmuj się tym, dobrze? Ja to załatwię.
- Co chcesz zrobić?
- Jeszcze nie wiem - przyznał szczerze.
- Dobra, muszę się uspokoić. Aż się zagotowałam, jak się dowiedziałam!
- Rozumiem Cię, ale tak było zawsze. Za każdym razem, jak spotykałem się z jakąś dziewczyną.
- Ej, ja muszę kończyć, bo przyszła Natalie.
- Do mnie przed chwilą przyszedł Mario, więc pogadamy wieczorem, dobrze?
- Jasne, kochanie. - rozczuliła ją jego troska. Cieszyła się, że staje w jej obronie.

***
Marco usiadł koło przyjaciela i zaczął mu opowiadać całą historię o Ann. Pominął szczegóły ich wspólnej nocy. Chciał to zostawić tylko dla siebie.
- O, stary, czyli to na poważnie?
- Jeśli tylko ona będzie chciała, to tak. Z mojej strony wszystko jest jasne. Zakochałem się.
- Cieszę się, stary. Ja już nie mogłem patrzeć, jak się staczasz.
- Dzięki, Mario.

*** W tym samym czasie ***
- Aaaaaaaaaaa! Ty i Marco jesteście razem?! - Natalie zareagowała nadzwyczaj entuzjastycznie. Ann myślała, że przyjaciółka nie będzie zadowolona. - To fantastycznie!
- Nie mogę sobie wybaczyć, jak zaczęłam naszą znajomość. Na samo wspomnienie jest mi wstyd. - Ann opowiedziała jej historię ich znajomości. Tak samo, jak Marco pominęła szczegóły niektórych wydarzeń.
- Kurczę, wpadłaś jak śliwka w kompot! Zabujałaś się, co?
- Tak.
- A co z Twoimi zasadami, że seks dopiero po ślubie?
- Natalie, zrozumiałam, że żadne zasady się nie liczą w momencie, gdy w grę wchodzi miłość. Naprawdę. Jestem taka szczęśliwa. Poza dzisiejszym incydentem.
- Co się stało?
- Dziennikarze nazwali mnie dziwką.
- Co?!
- W jakiejś gazecie napisali, że jestem kolejną dziwką Marco.
- No nie. Czy oni we wszystko muszą się wtrącać?!
- Taka jest cena sławy. Marco jest sławny, więc powinnam się liczyć z różnymi opiniami.
- Co nie zmienia faktu, że powinni szanować ludzi. Bez względu na to, czy są z kimś sławnym, czy nie.
- Marco powiedział, że to załatwi.
- Fajnie, że się tak przejął.
Rozmawiały jeszcze przez godzinę.
- Słuchaj, ja muszę już lecieć. - powiedziała Natalie.
- Okej, ale obiecaj mi jedną rzecz.
- Co tam?
- Spotkasz się z Marco. Chcę, żebyś go poznała.
- To mogę Ci obiecać. Musiałabym być nienormalna, żebym mogła nie chcieć któregoś z Borussen!
Ann zaśmiała się. Do niedawna też tak myślała. Pożegnała się z przyjaciółką i poszła szykować do wieczornego spotkania z Marco.

***
Marco usłyszał pukanie do drzwi. Otworzył i, tak jak się spodziewał, ujrzał Ann.
- Wejdź. - podeszła do niego i pocałowała w policzek.
- To co? Porozmawiamy?
- Jasne, zrobię herbatę i pogadamy.
Marco nie wiedział, od czego ma zacząć, dlatego wymigał się herbatą.Wszedł do salonu, w którym siedziała jego dziewczyna.

-----------------------------------------------------------------
Przepraszam, że taki urwany.:) Mam nadzieję, że choć trochę Wam się podoba. Mnie osobiście trochę nie.:) Ale może dlatego, że jest stosunkowo nudny.:>
Czekam na Wasze opinie.:)
Chyba mogę Wam już oficjalnie życzyć udanych wakacji? Tak więc, życzę Wam wspaniałych, pełnych słońca wakacji.:) Mam jednak nadzieję, że znajdziecie choć kilka minut na przeczytanie kolejnych rozdziałów!:D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz