- Wtedy rozmawiałem z moim ojcem. Między nami wszystko zaczęło się psuć jeszcze przed moim rozstaniem z Caroline. Często się kłóciliśmy. Tak naprawdę o nic. Zawsze byłem według niego czarną owcą rodziny. Faworyzował moje siostry. Może faktycznie sprawdza się powiedzenie: córeczki tatusia, a synowie mamusi. - uśmiechnął się smutno. - Naprawdę miałem lepszy kontakt z mamą. Do tej pory tak jest. Ale wróćmy do sedna. Po odejściu Caroline przestałem dbać o reputację. Wyprowadziłem się już na stałe z domu. Ważniejsze było to, żeby się bawić. Nie chciałem sprawiać przykrości mojej mamie, która zawsze mnie wspierała. Chodziłem do klubów tylko po to, aby znaleźć sobie dziewczynę na jedną noc.
- Tak było też ze mną? - przerwała mu Ann.
- Początkowo tak. Choć od początku mnie zaintrygowałaś. Byłaś inna niż wszystkie. Do tej pory pamiętam Twój tekst o szklance. - uśmiechnął się na tamto wspomnienie.
- Ja tam wolę zapomnieć o tym, co wtedy gadałam. - odpowiedziała brunetka. - Dobra, już Ci nie przerywam.
- Mój ojciec nie akceptował mojego stylu życia. Nie wiem, dlaczego. Kiedyś o tym myślałem i doszedłem do wniosku, że albo mi zazdrości, że układa mi się, albo mnie nie znosi. Nic więcej nie wymyśliłem. Któregoś dnia wyjątkowo mocno obsmarowały mnie gazety. Wiesz, zdjęcia z jakąś panienką i ten artykuł. Wprost niczego nie powiedzieli, ale tym artykułem zniszczyli w pewien sposób moje życie. Ojciec poprosił, żebym przyjechał do domu. Zdziwiłem się bardzo wtedy, bo nigdy wcześniej mnie o nic nie prosił. Zawsze rozkazy. Pojechałem tam i zobaczyłem, że w domu jest tylko on. Zaczął ze mną rozmawiać. Choć to był raczej monolog. Powiedział mi, że ma już dość. Że nie chce więcej czytać o mnie takich artykułów. Że nie chce więcej się wstydzić za mnie. Że ma dość tego, jak ludzie go zaczepiają na ulicy i wypytują. Szepczą za plecami i plotkują. Najgorsze, co wtedy mi powiedział, było to, że niszczę rodzinę i że nie chce mnie znać. Wtedy był ostatni raz, jak z nim rozmawiałem. Po prostu wstałem i wyszedłem. Od tamtego momentu, jeżdżę do domu, gdy go nie ma. Moja mama wie, że jesteśmy pokłóceni, więc zaprasza mnie, kiedy wie, że ojca długo nie będzie. Nastawił przeciwko mnie moje siostry. Także jedyną osobą, z którą utrzymuję kontakt, jest moja mama.
Ann nie chciała nic mówić, widziała, jak ciężko mu było opowiadać o tym. Nigdy nie widziała go tak bezbronnego. Przytuliła go. Nie spodziewała się takiej opowieści.
- Zostaniesz na noc? Przygotuję Ci łóżko w innym pokoju, jak chcesz.
- Pewnie, że zostanę. Nie wygłupiaj się. Mogę spać z Tobą przecież... jeśli chcesz.
Uśmiechnął się. Jedynie w oczach nadal miał jakąś nutkę smutku. Ann zmieniła pozycję. Usiadła oparta o jego bok, a on otulił ją swoim ramieniem. Siedzieli tak w ciszy jakiś czas.
- Mam prośbę. - powiedział.
- Jaką?
- Czy mogłabyś kiedyś pojechać ze mną do mojej mamy?
- Chcesz mnie poznać ze swoją rodziną?
- Tylko z mamą. Ojciec mnie nie obchodzi już.
- Dobrze.
- Cieszę się. Mama będzie szczęśliwa, że jestem z kimś dłużej niż jedną noc.
- Pojadę. Mam nadzieję, że mnie zaakceptuje.
- W to nie wątpię.
- Mogłabym się wykąpać?
- Pewnie. Chcesz coś na przebranie?
- Jakbym mogła.
Marco wstał i ,,zmusił'' Ann do wstania. Poszli do jego sypialni. Reus otworzył szafę i dał jej koszulkę.
- Wszystko się ułoży. - powiedziała do niego i jeszcze raz przytuliła. Nie powiedziała tego tylko, żeby go pocieszyć. Głęboko w to wierzyła.
Chwilę później była w łazience. Jejku, nie wiedziała, że Marco miał tak ciężko. Ona narzekała na swoją mamę, bo kilka dni się do niej nie odzywała. Narzekała na ojca, bo często wyjeżdżał do pracy na delegacje. Jak lekkie było jej życie w porównaniu z jego. Wzięła szybki prysznic i wyszła do pokoju. Pozwoliła mokrym włosom opaść na plecy. Szybko zmoczyły koszulkę. Nie lubiła tego uczucia.
- Tak szybko? - Marco zjawił się w sypialni, a ona nawet tego nie zauważyła.
- Nie miałam ochoty na dłuższą kąpiel.
- Dobra, to teraz ja pójdę.
Ann zeszła na dół i znalazła kuchnię. Tym razem bez większych problemów. Zrobiła im kolację. Marco w swojej lodówce miał wszystko. Myślała, że, jak na faceta przystało, będzie ona świecić pustkami. A tu taka niespodzianka. Czytając o nim w gazetach, stworzyła zupełnie inny obraz Marco. Chwilę później dołączył do niej jej ukochany.
- Zrobiłam kolację.
- Widzę właśnie.
Zjedli szybko.
- Chce Ci się spać?
- Nie bardzo. - odpowiedziała.
- To dobrze, bo mam niespodziankę.
- Jaką? - nie za bardzo lubiła niespodzianki. Nigdy nie wiedziała, jak ma zareagować, jeśli coś jej się nie podoba. Nie umiała kłamać.
- Poczekaj tu, dobrze? Usiądź w salonie na kanapie i poczekaj.
- No dobrze. - zgodziła się, zastanawiając się jednocześnie, co Marco mógł przygotować.
***
Idąc na górę, Marco wahał się, czy powinien już teraz jej to dać. Czuł, że jest to znajomość na dłużej, ale bał się, jak przyjmie ten prezent. Początkowo chciał odczekać jeszcze z tydzień, może dwa, ale doszedł do wniosku, że po co ma czekać. Szybko wszedł do sypialni i wziął pudełko. Zbiegł po schodach na dół.
Schował rękę za plecami.
- Zamknij oczy. - poprosił.
Ona spełniła jego życzenie. Wyciągnął rękę i powiedział, żeby otworzyła oczy.
***
Ann nie bardzo wiedziała, co ma powiedzieć. Myślała, że będzie musiała udawać, że jej się podoba. Całkiem miła ta niespodzianka, powiedziała.
- Ale nie jest zaręczynowy? - zapytała, śmiejąc się jednocześnie.
- Nie, nie. Nie musisz się obawiać. - uśmiechnął się do niej.
Ann wyciągnęła dłoń przed siebie.
- Śliczny.
- Zobacz napis.
Zdjęła pierścionek i odwróciła.
'you're my comfort and happiness'. ♥
- Dziękuję! - powiedziała i go pocałowała. Nie spodziewała się takiego prezentu z takim wyznaniem, a na pewno nie tak szybko. Założyła go spowrotem. - A tak w ogóle, to kiedy go kupiłeś?
- Wczoraj, jak byłem z Mario. Opowiedziałem mu o nas i poszliśmy kupić.
- Jest śliczny.
- Cieszę się, że Ci się podoba.
- Marco, ale on musiał być strasznie drogi.
- Naprawdę sądzisz, że cena gra rolę.
- Chodzi mi o to, że będę musiała bardzo uważać.
- Nie musisz go nosić, jak boisz się.
- Ale chcę.
Usiadła w takiej pozycji jak wcześniej, wtulona w Marco.
- Naprawdę się cieszę, że tu jesteś. Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek jeszcze spotkam kogoś, przed kim nie będę musiał udawać.
Ann nie zareagowała w żaden sposób, a Marco chwilę później zorientował się, że zwyczajnie zasnęła. Wziął ją na ręce i zaniósł do swojej sypialni. Położył ją, a chwilę później i on się położył obok dziewczyny. Przykrył ją i przytulił. Tak zasnęli razem.
---------------------------------------------------------
Dzisiaj zakończenie roku, tak więc będę z pewnością częściej i bardziej regularnie dodawać kolejne rozdziały. Jak Wam się podoba? proszę, piszcie cokolwiek, bo mam wrażenie, że zwyczajnie Wam się nie podoba...
Zostawcie ślad po sobie.:] Dziękuję z góry.!:*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz