- Jak to w ciąży? - powiedziała Ann. - To przecież niemożliwe! Znaczy się technicznie możliwe, ale...
- Nie wiedziała Pani o tym?
- Nie. Ostatnio sporo się denerwowałam, a z doświadczenia wiem, że takie rzeczy opóźniają okres.
- Ma Pani całkowitą rację, ale we krwi jest zdecydowanie podwyższony poziom HCG, czyli gonadotropiny kosmówkowej. Podsumowując, dzięki temu hormonowi jestem w stanie powiedzieć, że na 100% jest Pani w ciąży. Nie umiem określić, który miesiąc. Jeśli chce Pani, to mogę od razu skierować Panią do ginekologa.
- Tak. Proszę. To chyba będzie dobre wyjście. - powiedziała zszokowana Ann. Nadal nie mogła uwierzyć w to, że będzie matką. Tyle nocy spędziła z Reusem i ani razu nie pomyślała o zabezpieczeniu. No pięknie! A co powie Marco? Jak w jakimś amoku udała się do gabinetu ginekologa, gdzie po USG dowiedziała się, że to początek 2. miesiąca. Wyszła z gabinetu ze zdjęciem w torbie. Przecież ona nie była gotowa na bycie matką! A Marco? Przecież czytała kiedyś wywiad, w którym Reus wybuchnął śmiechem na zadane pytanie odnośnie dzieci. To jakiś absurd!
Wróciła do swojego domu, a nie do domu Marco. Usiadła, wyjęła zdjęcie dziecka i rozpłakała się. Wyjęła telefon i wysłała dwa smsy. Pierwszy był do Marco:
Cześć, skarbie.
Przepraszam, ale przyjdę do Ciebie dopiero wieczorem.
Będę około 19.
Kocham Cię!
Drugi, nie wiedząc czemu, wysłała do Mario. Pierwszy raz korzystała z tego, że ma jego numer:
Cześć Mario. Tu Ann. Wiem, że teraz jesteś na treningu,
dlatego nie dzwonię. Jeśli możesz, to nie mów Marco, że
do Ciebie napisałam. Mam sprawę. Czy mógłbyś do mnie wpaść
po treningu?
Ann wiedziała, że Goetze jest najlepszym przyjacielem jej chłopaka, więc kto lepiej mógł jej w tej sprawie doradzić? Miała zamiar zadzwonić lub spotkać się z Anią. O dziwo, Mario od razu jej odpisał:
Cześć! Jasne, że mogę. Mam nadzieję, że wszystko w porządku.
Będę około 17:30.
Mimo że nie miała z nim najlepszego kontaktu, czuła, że się przejął jej smsem.
***
O co może jej chodzić? - myślał Mario, biegnąc kolejne kółko. Przestał nawet kląć w myślach na trenera-tyrana.
- Ej, Mario, co jest? - zapytał go Reus, który biegł razem z nim. Widział, że coś musiało się stać, bo na chwilę wyszedł do szatni, a gdy wrócił, coś w jego twarzy się zmieniło.
- Nic, nic. - okłamał go przyjaciel. Marco więcej nie ciągnął tematu. Postanowił poczekać, aż ten sam mu powie, o co chodzi. Zawsze tak było. Tylko czasami coś z niego wyciągał, ale tylko wtedy, gdy miał pewność, że to błahostka.
*** około 17:30 ***
- Cześć, Mario. - powiedziała Ann, wpuszczając przyjaciela swojego chłopaka do środka.
- Cześć, Ann. - odpowiedział jej chłopak i ją przytulił. Widząc jej zapuchnięte oczy, czuł, że właśnie tego potrzebowała. Ona zaprowadziła później chłopaka do swojego salonu i zapytała:
- Chcesz coś do picia?
- Nie, dzięki. Bardziej mnie ciekawi, o czym chciałaś ze mną rozmawiać. Obiecuję, że nie powiem Marco. Tylko powiedz mi, że nie chcesz go znowu zostawić.
- Nie! - odpowiedziała odruchowo Ann. - Bardziej się boję, że to on mnie zostawi.
- O Boże. Zrobiłaś coś głupiego? - zapytał.
- Nie, nie zdradziłam go. - odpowiedziała Ann, jakby czytała mu w myślach. - W sumie, to oboje z Marco coś głupiego zrobiliśmy.
- Co masz na myśli?
Ann nie wiedziała, jak ma to powiedzieć. Chciała, żeby ktoś wiedział, ale jak przyszło co do czego, to nie mogła wykrztusić słowa. Dlatego tylko wręczyła mu zdjęcie USG. Mario wziął zdjęcie, popatrzył na nie, a później przeniósł wzrok na Ann i powiedział z lekkim niedowierzaniem:
- Jesteś w ciąży?
Brunetka spojrzała na niego i rozpłakała się, kiwając głową. Chłopak, nie wiedząc, co zrobić, po prostu przytulił Ann.
- Ann, on Cię nie zostawi. Nie ma takiej opcji.
- Dobra, ale szczęśliwy też nie będzie. Przecież czytałam wywiad, w którym powiedział, że przed 30-tką nie chce mieć dzieci!
- Ale to było, kiedy był z Caroline.
- Co z tego, że z nią? Marco jest ten sam.
- Ann, Ty naprawdę nie widzisz, jak on się zmienił? Całkowicie przewartościowałaś jego świat. Nie wiem, jak Ci się to udało, prawdę mówiąc. - Mario uśmiechnął się.
- Dzięki, Goetze. - Ann również uśmiechnęła się do niego przez łzy. Znacznie poprawiło jej to humor. Choć nie mogła mieć żadnej pewności, dopóki nie porozmawia z Reusem w cztery oczy. Dopóki nie usłyszy tego od niego. - Naprawdę mi trochę ulżyło.
- Cieszę się. Kiedy mu powiesz?
- Nie mam pojęcia, kiedy się odważę.
- Tylko błagam, nie przed ważnym meczem. Wiesz, Marco pewnie będzie się cieszył, ale nie wiadomo, jak to wpłynie na jego grę, a zdecydowanie jest nam potrzebny na boisku w dobrej dyspozycji. - Goetze wyszczerzył zęby w uśmiechu.
Ann roześmiała się, słysząc jego komentarz. Wiedziała, że mówi to w żartach, co zdecydowanie było jej potrzebne.
- Przepraszam Cię, ale ja muszę iść. Gdybyś czegoś potrzebowała, to pisz, dzwoń i co tam tylko chcesz. - powiedział Mario. To tylko dało Ann pewność, że nie jest sama. I że nie będzie sama. nie spodziewała się tak dorosłego zachowania po piłkarzu. - Aha, i nie powiem o niczym Marco. Nie musisz się obawiać.
- Dzięki. - Ann ponownie przytuliła Mario, a chwilę później on wyszedł. Zostawił dziewczynę w dużo lepszym nastroju. Coś się w niej zmieniło. Pozwoliło myśleć, że wszystko się ułoży i że będzie dobrze. Chwilę później zadzwoniła do Ani i powiedziała jej, że jest w ciąży.
- To wspaniale! Marco wie?
- Właśnie nie. I jego reakcji się najbardziej boję.
- Nie przejmuj się! Na pewno się ucieszy. Kiedy mu powiesz? A może już powiedziałaś?
- Nie, nie powiedziałam. I nie wiem, kiedy się odważę, żeby powiedzieć. To dla mnie trochę trudne.
- Nie dziwię się. Może na początku będzie trochę w szoku, ale jak to do niego dotrze, to będzie szczęśliwy.
- Moją pierwszą myślą było to, że mnie zostawi i tak to się skończy.
- Oszalałaś?! Reus taki nie jest. Nawet, gdy był z Caroline taki nie był.
- Dobra, wierzę Ci. Wiesz co, muszę kończyć, bo umówiłam się z przyszłym tatusiem.
- Dobra, to do zobaczenia!
- Pa.
Ann rozłączyła się i szybko przebrała. Nie patrząc na godzinę, brunetka wyszła z domu i poszła w stronę domu Reusa. On otworzył jej z szerokim uśmiechem na twarzy, niczego nieświadomy. Kiedy ją zobaczył, pocałował.
- Marco, muszę Ci coś koniecznie powiedzieć.
- To nie może poczekać? - zapytał Reus, nie przerywając całowania.
- Niestety. Obawiam się, że nie.
Ann oderwała się od niego i poszła do salonu. Chłopak usiadł naprzeciwko niej i czekał. Coś w jej oczach sprawiało, że blondyn czuł, iż to jest naprawdę ważne.
-------------------------------------------
Udało się dzisiaj wstawić:)
Mam nadzieję, że Wam się podoba:) Czekam na Wasze opinie:>
Dziękuję, że jesteście, kochani!:*
Pozdrawiam!:*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz