Natalie obudziła się i spojrzała na zegarek. Była 6:34. Bogu dziękować, pomyślała. Delikatnie wstała i odwróciła się w stronę śpiącego obok niej bruneta.
- Szkoda, że Ty nigdy nie poczujesz do mnie tego, co ja do Ciebie czuję. Szkoda, że te noce nie będą znaczyły dla Ciebie tego, co dla mnie.
Aby się nie rozpłakać, Natalie ubrała się szybko i wyszła z domu Mario.
***
- Cześć, Ann. - powiedział Marco, wychodząc z łazienki.
- Hej, skarbie. - odpowiedziała, wstając z łóżka. Nadal nie akceptowała tego, że w ciąży tak długo śpi. Była prawie 12, a ona najchętniej jeszcze by spała. - Muszę zacząć wcześniej wstawać. - zaczęła narzekać.
- Nie przejmuj się tym. Jesteśmy na wakacjach. Jak chcesz, to możemy cały dzień przeleżeć w łóżku. - zaproponował Marco. Co prawda nie był przyzwyczajony do całodziennego lenistwa, ale był skłonny się poświęcić. W końcu chodziło o dobro jego dziewczyny i nienarodzonego jeszcze dziecka. Im dłużej miał świadomość, że zostanie ojcem, tym bardziej się cieszył. Faktycznie, gdy był z Caroline, to w wywiadach dziennikarze pytali go, czy założą rodzinę, ale on zawsze zaprzeczał. Nie był gotowy albo nie chciał mieć dzieci z nią. Z Ann to zupełnie inna bajka. Rozumieli się, szanowali, podejmowali wspólnie decyzje, jego przyjaciele ją akceptują. Te wszystkie rzeczy różnią jego związek z brunetką i związek z Caroline.
- Coś Ty, odpoczywać będę, gdy mój brzuch będzie wielkości wielkiego balona. Gdy nie będę mogła się ruszać.
- Spokojnie, będę Cię wtedy na rękach nosił. - zaofiarował się Marco, kładąc się obok Ann w łóżku.
- Hahahahaha. Nie pozwolę na to. Chcę, żebyś był zdrowy. - uśmiechnęła się do niego, czochrając jego blond włosy
- Kochanie, ja na siłowni podnoszę ciężary i jeszcze nic poważnego mi się nie stało. Damy radę. Powiem Ci szczerze, że już nie mogę się doczekać, jak na świecie pojawi się mały Reus.
- Myślisz, że to chłopiec? - zapytała Ann, gładząc swój brzuch.
- Tak sądzę.
- Bardzo bym chciała, żeby tak było. Najpierw chłopiec, a później dziewczynka.
- Dlaczego akurat w tej kolejności? - zapytał Marco.
- Nigdy nie miałam rodzeństwa, a zawsze zazdrościłam koleżankom starszych braci. Opiekowali się nimi i tak zostało do dziś. Choćby Natalie. Ma starszego brata i zawsze, gdy ona go potrzebuje jest przy niej. Teraz wyjechał na staż za granicę i nie ma go w Niemczech, ale Natalie i on utrzymują regularny kontakt.
- Dobrze, może być chłopiec, a później dziewczynka.
- Obiecaj mi jedną rzecz.
- Cokolwiek zechcesz. - odpowiedział z szerokim uśmiechem Marco.
- Nie będziemy takimi rodzicami, jak moja mama, dobrze?
- Już Ci mówiłem. Będziemy wspaniałymi rodzicami.
- Moja mama pewnie też tak myślała. - powiedziała Ann, smutno uśmiechając się.
- A po powrocie pojedziemy na zakupy. Kupimy wszystko, co będzie potrzebne dziecku. - Marco zmienił temat.
- A kto niedawno mówił, że nie jedzie więcej ze mną na zakupy? - zapytała brunetka z zadziornym uśmiechem.
- Wszystko się zmieniło. - powiedział, dotykając brzucha dziewczyny.
- Ale przecież nie wiemy, czy to chłopczyk, czy dziewczynka.
- Kupimy w uniwersalnych kolorach.
- A imiona? - zapytała Ann.
- Nad tym pomyślimy później. Chyba że masz jakieś propozycje.
- Nie, nie zastanawiałam się nad tym. Kiedyś, jak miałam 16 lat, to chciałam dać mojemu dziecku imiona aktorów, piosenkarzy itd. Wiesz, tych, których uwielbiałam. Ale kiedy zaczęłam układać imiona, to wyszło na to, że powinno mieć około 20 imion.
- hahahaha! Nie ma mowy. - powiedział z szerokim uśmiechem Reus. - Dwa imiona w zupełności wystarczą.
- Wiem, Marco. Nie mogłabym skrzywdzić dziecka 30 imionami. Poza tym nawet nie wiem, czy tak się da.
- Nie mam pojęcia. - przyznał blondyn.
- Dobra, dosyć tego lenistwa. Wstajemy!
Brunetka wstała, tym razem zabrała ubrania i weszła do łazienki. Wzięła szybki prysznic i już po 15 minutach wyszła z łazienki.
- To co robimy? - zapytała Ann.
- Hmmm, myślę, że dobrze by było zjeść śniadanie.
- Tak, dobry pomysł. Myślisz, że można jeszcze zjeść tutaj?
- Ann, to 5-gwiazdkowy hotel. Na pewno możesz jeść posiłki, kiedy chcesz.
- Nigdy nie byłam w takim hotelu, więc nie mam pojęcia.
Zeszli do hotelowej restauracji i zjedli śniadanie. Wrócili do pokoju i zaczęli szykować się do wyjścia nad basen.
Tak samo jak poprzednio, resztę dnia spędzili obijając się.
***
Ponad 3000 km od Maroka, na stadionie Iduna, Mario Goetze biegał już 4 kółko. Nie czuł jednak zmęczenia, gdyż to, co robił, nie zajmowało wcale jego myśli. Cały był pochłonięty wydarzeniami ostatniej nocy. Nie mógł uwierzyć, że znowu to zrobił. Że znowu ją uwiódł. Z jednej strony zastanawiał się, co go podkusiło. Z drugiej strony cieszył się coraz bardziej z tego, co między nim i Natalie kwitło. Może to był tylko romans, ale dla niego nie taki, jak zazwyczaj. Nie był on przelotny. Żałował, że nie zdążył jej tego powiedzieć, bo jak się obudził, jej już nie było. Czy tak miało już być zawsze? Rozmowa, impreza/spotkanie, alkohol, seks, ucieczka, rozmowa, impreza/spotkanie, alkohol,...? Nie chciał tego, ale był poniekąd na to skazany, bo to Natalie decydowała o większości. Wziął przykład z Marco i dawał jej wybór. A ona pewnie teraz będzie mnie unikała, pomyślał Goetze.
W sumie nie dziwił się za bardzo, bo od dość długiego czasu miał opinię podrywacza. Nie do końca się z tym zgadzał, gdyż przed Natalie, od ponad miesiąca nikogo nie poderwał. Kiedy wyszedł o 17 z treningu, postanowił do niej pojechać. Chciał ostatecznie wszystko wyjaśnić.
Stanął przed jej mieszkaniem i zapukał. Natalie siedziała w środku i na palcach zbliżyła się do drzwi. Przez judasza zobaczyła, że to jest ostatnia osoba, którą chciałaby widzieć tego dnia. Zdecydowała, że to jeszcze nie czas na poważną rozmowę, której się spodziewała. Dotknęła jedynie drzwi i szepnęła:
- Przepraszam.
I odeszła od drzwi.
---------------------------------------------
Jest 33. W następnym rozdziale zacznie się to, o czym mówiłam w poprzednim rozdziale, a mianowicie: akcja:P Wiem, że ten jest krótki, ale nie mogę wcisnąć do jednego rozdziału tego, co zaplanowałam na następny dopiero, bo wyszedłby na 5 stron:)
Dziękuję za wsparcie, komentarze i wejścia! :)
Dziękuję:*
Kurczę, tak się wciągnęłam, że może wieczorem dodam kolejny?
Co Wy na to?:)
Pozdrawiam!:*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz