Po raz pierwszy od dawna Reus obudził się wcześnie rano. Usiadł na brzegu łóżka i schował głowę w dłoniach. Ann zaczęła się wiercić, co mogło oznaczać, że niedługo się obudzi. Marco spojrzał na nią i zauważył, że cała się odkryła. Mógłby tak na nią patrzeć, ale postanowił, że ją zakryje, bo dziewczyna mogłaby się czuć niekomfortowo. Blondyn znowu odwrócił się do niej plecami i nie zauważył, że ona otworzyła oczy. Przyglądała się chłopakowi, który najwyraźniej myślał nad czymś.
Tymczasem Marco westchnął cicho. Zaczął dostrzegać to, że nie potrzebuje niczego więcej do szczęścia. Wystarczy mu ona. Jej obecność. Chce, żeby ta znajomość była na dłużej, nie na kilka nocy. Ciekaw był, czy uda im się. Czy zniosą nagonkę mediów i zainteresowanie piłkarzem. Miał ogromną nadzieję, że tak.
- O czym myślisz, skarbie? - Ann przytuliła się do jego pleców.
- O nas. - powiedział szczerze. - Zastanawiam się, czy uda nam się przetrwać to zainteresowanie dziennikarzy.
- Nie przejmuj się tym. Zobacz, że tylko czasem coś się pojawia.
- Wiem, ale czuję, że może być gorzej. - nie chciał jej jeszcze mówić, że czuje, że ona jest dla niego wszystkim, czego potrzebuje do szczęścia. Wolał poczekać.
- Zjemy śniadanie? - zapytała Ann. Zmieniła temat, co bardzo odpowiadało Reusowi.
- Bardzo chętnie.
- To ja zrobię, a Ty idź do łazienki.
- No dobra. Będę za kilka minut na dole.
***
Siedzieli na tarasie u Ann. Wiał wiatr, który rozwiewał włosy dziewczyny. Marco bardzo spodobał się ten widok. Było to takie naturalne.
- Przepraszam, ale muszę na chwilkę iść. - powiedziała dziewczyna i skierowała się ku swojej sypialni.
Wyjęła telefon i wybrała numer Michaela.
- No cześć, piękna. - powiedział.
- Nie mów tak do mnie. Musimy się spotkać. Najlepiej dzisiaj.
- Czego tylko chcesz. O której i gdzie?
Ann nie przemyślała tego do końca, bo nie wiedziała, jakie plany ma blondyn, siedzący u niej na tarasie.
- Jeśli mogę to wpadnę do Ciebie o 17?
- Będę czekał. Już się nie mogę doczekać! Pa!
Ann rozłączyła się, nie żegnając się z nim. Nie mogła go słuchać. Jak on niesamowicie się zmienił! Nie mogła w to uwierzyć.
- Jakie masz plany na dzisiaj? - zapytała Ann, gdy już wróciła do Reusa.
- Mam trening dzisiaj. Co prawda kolejny mecz jest dopiero za dwa tygodnie, ale musimy się regularnie przygotowywać.
- Jasne. O której?
- Od 16... - odpowiedział ze smutną miną.
- Dlaczego się smucisz?
- Bo najprawdopodobniej dopiero jutro się spotkamy. Jak wrócę z treningu, to będę ledwo żył pewnie.
- Oj, to tylko jeden wieczór. Nadrobimy.
- Po prostu nie chce mi się tam iść.
- Idź, idź. Musisz strzelić dla mnie gola w najbliższym meczu!
- No dobra. Pójdę.
W sumie Ann cieszyła się, że Reus będzie zajęty tego wieczora.
Siedzieli jeszcze przez jakiś czas, a później Marco pojechał do siebie.
- Natalie? Spotykam się dziś z Michaelem.
- To wspaniale! Może mu wytłumaczysz i czegoś się przy okazji dowiesz.
- Mam nadzieję, ale boję się, że to nic nie da. Że nie uda mi się dojść z nim do porozumienia. Przecież wiesz, że on zawsze był nieustępliwy.
- Wiem, ale zachowaj spokój. Jak z nim spokojnie porozmawiasz, to może uda Ci się coś ,,utargować''. Może zrozumie, że robi źle.
- Jejku, obyś miała rację! Zadzwonię później.
- Dobra.
Rozłączyła się i poszła na górę. Włączyła komputer i portal informacyjny. Bardzo często na niego wchodziła, bo śmieszyły ją niektóre artykuły. Ale dużo się też z nich dowiadywała. Tym razem mina jej trochę zrzedła. Nie wie, jak to się stało, ale zobaczyła zdjęcie swoje i Marco z...dzisiejszego poranka!
No pięknie, pomyślała.
Postanowiła przeczytać krótki artykuł:
Najnowsze zdjęcie słynnego piłkarza Borussi Dortmund z tajemniczą brunetką tylko zaostrza dotychczasowe plotki. Do tej pory Reus nie wypowiadał się na temat znajomości z dziewczyną. Jednak, czy można mówić tylko o przyjaźni, kiedy dzisiaj wczesnym rankiem można było ich zobaczyć razem jedzących śniadanie na tarasie w domu brunetki? Sąsiedzi znajomej Reusa twierdzą, że wcześniej nie widzieli piłkarza w tej okolicy, choć zdarzało się, że brunetka została przywożona samochodem należącym do Marco Reusa. Co zatem możemy o tym myśleć? Czy ujawnią się? A może to rzeczywiście jest tylko przyjaźń? Osobiście uważamy, że jest to niemożliwe, ale sami zainteresowani milczą. Zapytani o tę znajomość przyjaciele piłkarza z drużyny odpowiadają, że nie chcą się wtrącać w prywatne życie kumpla. Inny zaś powiedział, żebyśmy zostawili ich w spokoju, bo już dość namieszaliśmy w jego życiu. Czy zatem tak gwałtowna reakcja innego piłkarza może dowodzić tego, że coś między tajemniczą brunetką a Marco Reusem jest? Śledźcie nasz portal, a z pewnością będziecie na bieżąco!
- No nie wierzę! - prawie krzyknęła Ann. - Wychodzi na to, że moi sąsiedzi szukają rozrywki. Wspaniale. Jeszcze na nich będę musiała uważać.
***
Ann wyszła ze swojego domu i skierowała się w stronę domu jej byłego chłopaka. Nie chciała się z nim spotykać, ale wiedziała, że to jedyna szansa, aby coś zmienić.
Weszła do klatki bloku, w którym mieszkał Michael. Zapukała do drzwi i chwilę później zobaczyła szeroki uśmiech chłopaka.
- Przyszłam porozmawiać.
- Wejdź. Napijesz się czegoś?
- Dziękuję, nie. - chciała być grzeczna i postanowiła, że będzie dla niego miła. Może jej nastawienie coś zmieni?
- Słucham. O czym chciałaś rozmawiać?
- Michael, dlaczego to robisz?
- Masz na myśli dupka?
- Tak, chodzi mi o Marco.
- Ja do niego nic nie mam. Chodzi mi o Ciebie. Chcę naprawić nasz związek.
- Ale nas już nie ma. - prawie straciła nad sobą kontrolę, dlatego wzięła głęboki oddech i kontynuowała - Znałeś mnie od dawna i wiedziałeś, że chyba jedynej rzeczy, której nie wybaczę facetowi to zdrada. Mogłeś się zastanowić, co robisz. Gdyby nie to, nigdy nie spotkałabym Marco i nigdy nie zaprzyjaźnilibyśmy się. Byłabym nadal z Tobą.
- Ale ja już zrozumiałem, że jej nie kocham. Chcę spróbować z Tobą znowu się spotykać. Tyle. Nie mam zamiaru krzywdzić blondyna, jeśli spełnisz mój warunek.
- Dlaczego nie możesz mnie zostawić w spokoju? - zapytała Ann.
- A myślisz, że łatwo wymazać kilka lat znajomości z Tobą z życia, ot tak?
- To dlaczego zmuszasz mnie to zrezygnowania ze znajomości z Marco? Ty nie możesz, ale ja muszę wymazać kilka ostatnich tygodni z życia?
- Tobie będzie łatwiej kilka tygodni niż mi kilka lat.
- Nie zmienisz swojego zdania?
- Nie. - usłyszała odpowiedź, która długo odbijała się echem w jej czaszce.
Ann postanowiła, że nic więcej nie da rady zrobić, dlatego wstała i wyszła. Na odchodne powiedziała:
- Nigdy do Ciebie nie wrócę. - i wyszła.
Wracała wolno do domu i czuła, że ziemia usuwa się spod jej nóg. Miała wrażenie, że przyszłość nie będzie kolorowa. Teraz miała problem, jak powiedzieć o wszystkim blondynowi. Przecież on niczego złego nie zrobił. Dlaczego ma płacić? On też jest szczęśliwy z nią.
Po powrocie do domu Ann zadzwoniła do Natalie i wszystko jej powiedziała.
- Nie przejmuj się, wymyślimy coś! Rozwiążemy to jakoś. Nie zostawię Cię z tym samej.
Słowa Natalie nadal dodawały jej otuchy. Dawały jej nadzieję, że coś może się poprawić.
------------------------------------------
Przepraszam, że wczoraj niczego nie dodałam.:) Jak mi się uda, to jeszcze dzisiaj dodam kolejny rozdział.:]
Jak Wam się podoba?:)
Dziękuję za komentarze i za to, że jest Was coraz więcej!
Dziękujęęęę baaaaardzo kochani!:*
Pozdrawiam!:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz